Debiut japońsko-brytyjskiej piosenkarki pop to retrospektywa Y2K, która jest równie odkrywcza dla Evanescence i Korna, co dla Britney i Christiny.
Scena: TRL, 1999. Tweens: legion, zamieniający Times Square w sekcję wesołych miasteczek i łamiący dial-up internetowy głosujący na swoich faworytów wideo. Te filmy: Backstreet Boys, Britney, i Korn's "Freak on a Leash". Nometalowym hitem był nr 1 na TRL-ie około 10 razy - pewnie górowałby na listach przebojów dłużej, gdyby MTV nie wyciągnęło go po Columbine- i dzieliło przestrzeń z Limp Bizkitem, Kid Rock'em i innymi zdecydowanie nie bąbelkowymi zespołami. Oczywiście, w dzisiejszych czasach nu-metal jest - delikatnie mówiąc - dość niefajny. Ale nikt nie przekazał, że gatunek ten nie będzie w przyszłości cool, do tego, co odcisnęło na nim swoje piętno w okresie między tysiącami lat: Grimes, Poppy, a teraz japońsko-brytyjska artystka Rina Sawayama, która "lubi robić naprawdę niefajne rzeczy."
SAWAYAMA, jej debiutancki album po latach retromanckich singli, robi dla Y2K pop to, co Hulu's PEN15 zrobił dla gimnazjum Y2K: odtwarza go w najdrobniejszych szczegółach. Wielu z nas chciałoby dziś uciec do 2000 roku, a muzycy bardziej niż ktokolwiek inny; w ciągu kilku miesięcy w 2018 roku dostaliśmy piosenki o nazwach "1999" i "2002", z których obie przenikają się z tą samą liryką Britney, z których żadna nie do końca uchwyciła rok. Ale SAWAYAMA brzmi jak prawdziwy rok 1999 i 2002, kiedy to mieli innych producentów niż Max Martin, inne zespoły niż chłopięca odmiana i aranżacje tak nadprodukowane, że teraz, w tym czasie niekończącego się chłodu, są prawie odświeżające. Innymi ważnymi punktami odniesienia dla tego albumu są Timbaland i Neptunes - w szczególności Exodus, Timbaland-assisted album gwiazdy J-popu i idola z dzieciństwa Sawayamy Utada Hikaru - oraz "cięższe rzeczy Britney". Jej publiczność to ludzie, którzy dokładnie wiedzą, jakie piosenki ma na myśli.
Najnowszy utwór Korn na płycie SAWAYAMA to główny singiel "STFU!", w którym Sawayama przywołuje agresję gatunku i przekierowuje ją przeciwko przypadkowym rasistom; w teledysku ucieleśniają ją kompozycje każdego białego worka na Hinge'a, który serenada jego randkę z prawdziwym gównem, które Sawayama słyszał od wykonawców wytwórni. Ale jej wziąć na nu-metal bypasses bros całkowicie, począwszy od Garbage-at razy Sawayama brzmi niesamowicie jak Shirley Manson, a może Tori Amos jeśli jej Slayer okładka była rzeczywista Slayer-i obracanie na chór do śpiewu bubblegum pop. Więc kiedy w końcu naprawdę odpuszcza, z wyciekiem ostatniej nuty i ryczącym crescendo, erupcja została zagruntowana.
"STFU!" to też trochę czerwonego śledzia. Większość wpływów Sawayamy pojawia się albo w snippetach, jak riffy, które z przerwami "rozpalają się jak pryszcze" pod "XS", w tłumaczeniu, jak gitary, które wtapiają się w nowy jack swing "Love Me 4 Me" będąc tak zapuszkowanymi, że są niestabilne, albo w nieobecności: najdelikatniejszy, najbardziej kontemplacyjny utwór albumu, który nazywa się "Fuck This World". Często zdarza się, że artyści, którym Sawayama składa hołd, są tymi, którzy już mieszali gatunki. "Dynastia" to oczywiste ujęcie Evanescence ("mała kieszonka kultury, której ludzie mogą się zbytnio bać [by się do niej odwołać]", nazwała zespół) i jest bardziej jak nu-melodrama: intro z klaksonem powietrznym, ale także smyczki, butt-rock, ale także kościelne dzwonki, efektowne solówka gitarowa, ale także śledzący ją sopranowy wokal. "Who's Gonna Save U Now?" jest jak zaginione trzecie rodzeństwo do "Stronger" Britney i "Fighter" Christiny, a piosenka, wraz z dopingującymi fankami i odpowiedzią na wezwanie, ujmuje bohaterstwo areny w tych czasach areny.
Produkcja SAWAYAMY jest tak nieskazitelna, że gdy próbuje satyryzować muzykę pop, gra tę rolę zbyt dobrze. "XS" (wymawiane "nadmiar") dopasowuje styl do tematu, obfitując w rymowanki "Tesli Xs" z "Calabasasem". Mógłby to być zaginiony utwór Cora Cormana z Muzyki i Tekstów - czyli tylko satyra w kontekście. Ciasny "Comme Des Garçons (Like the Boys)" łączy w sobie "I Feel Love", "Girlfriend" Christine i "Queens", domowy beat, a Madonna wspiera wokal w coś, co podobno dotyczy Beto O'Rourke. Ale nawet jeśli tego nie zauważyłeś, nadal brzmi to jak uderzenie się w głowę jedwabnym szalikiem owiniętym wokół pięści.
Większa część albumu jest jednak całkowicie pozbawiona ironii i lepiej dla niej. Chór "Bad Friend", rzadko spotykana piosenka "friend-breakakup" winowajcy, kryje głos Sawayamy w grubym płaszczu vocodera, który spada na ostatniego "przyjaciela": nagły huk szczerości, gdy jest już za późno. "Chosen Family" łączy w sobie słodką melodię Nickelodeon z produkcją Danny'ego L Harle'a, a zawartość cukru przytłoczyłaby niemal każdy temat, ale to: "wybrana rodzina" przyjaciół LGBTQ, która nieczęsto otrzymywała specyficzną afirmację ballad popowych. "Paradisin'" zaczyna się od klipu z gry wideo, który wraca do nastolatka i biegnie po maniakalnej, brzęczącej energii skóry 15 lat i potępia wszelkie konsekwencje.
Najlepsze ze wszystkiego, na końcu, jest "Snakeskin". Utwór zaczyna się jak piosenka z pochodni lub aria, głos Sawayamy jest ciężki i złowieszczy. Wchodzi w sinusoidalną cewkę wokalną - odpowiadający jej "cięższy utwór Britney'a" to prawdopodobnie "Over to You Now" - po czym buduje się do syczącej kropli (może więcej 2013 niż 2003, ale kto liczy?). Nawet gdyby nie spoliczkował fanfary Final Fantasy, to i tak brzmiałoby to jak pokonanie świata. To właśnie wyróżnia Sawayamę: Sieć neuronowa mogłaby dodać Papa Roacha do swojego pastiszu Aughties. To, co trudniejsze do podrobienia, to desperackie, pulsujące emocje pod piosenkami, takie, które wymagają od słuchaczy wlewania własnych emocji, aż piosenka się przeleje.