Na swoim pierwszym od pięciu lat wydawnictwie i debiucie na rynku major label, Pat Grossi oferuje swoje filmowe hymny jako swego rodzaju balsam duchowy.

Na In Another Life, Active Child's Pat Grossi oferuje filmowe smyczki, gwałtowne chóralne harmonie, a jego olśniewająca harfa jako rodzaj duchowego balsamu, wytchnienia od surowego świata zewnętrznego. Często jego nowy album brzmi jak muzyka kościelna (co nie dziwi, biorąc pod uwagę jego korzenie jako chłopca chóru). Na albumie hymnowym bliżej, wzywa nas do "Trzymaj głowę w górze/nawet, choć to okrutny świat". Ale Grossi nigdy nie wprowadza do końca konfliktu czy okrucieństwa tego świata w sferę swoich kompozycji - nie ma tu brzydoty, jest tylko afirmacja i brzmi tak samo nieskazitelnie jak tapicerka na okładce płyty.

Jest to pierwsze od pięciu lat wydawnictwo muzyków z Pasadeny, a jego debiut na rynku major labelowym dla Sony. W nocie udostępnionej na Twitterze, nawiązał do faktu, że to wydawnictwo było "ze mną naprawdę zbyt długo"; wspomina również, że zaczął je komponować po atakach terrorystycznych w Paryżu w 2015 roku. Ataki te były być może impulsem do złożenia kojących, współczujących propozycji w In Another Life, takich jak "Cruel World" i "Brighter Day", choć Grossi również powołuje się na śmierć i narodziny córki jako inspiracje do pisania piosenek. Swobodnie krążące tematy wydają się prawie nieistotne; najbardziej uderzająca jest faktura.

Grossi w dużej mierze zrezygnował z soft-rockowego blasku swojego albumu Mercy z 2015 roku, powracając do pełnowymiarowych smyczków i chóralnego chamber-popu usianego elektronicznym rozkwitem. Kiedy jest w tym trybie, Active Child brzmi chwalebnie. Ale może nawet bardziej uderzające niż wspaniałe chwile są niższe, bardziej ponure ofiary. "Spirit Buoy" jest wizytówką swojego delikatnego, dwutaktowego wokalu i harfy, podczas gdy on sam w swoim drżącym, wyższym rejestrze na "Color Me" dostarcza horroru - zniekształconego wokalu, który jest jedynym porywająco niezgodnym momentem na płycie. W głównym singlu "Weightless" uderzające oklaski ręki rozbrzmiewają trzewiście w błonach bębenkowych, a pękające tamy sznurki prowadzą do dramatycznej zapłaty, która wydaje się zarobiona.

Gdzie indziej Grossi tworzy momenty bomby, które spadają płasko z powodu frazesów w ich centrum. Po "Weightless" następuje "Brighter Day", mroczny utwór, który wzywa słuchaczy do "Love one other/Help your brother/Lean on each other". Te komunały spotykają się bez napięć; tak jak w przypadku słonecznego haka "trzymaj głowę w górze" na "Cruel World", migoczą one żarliwie nad łóżkiem potężnych bębnów i hollywoodzkich smyczków, oferując tylko uplift dla uplift'u.

Grossi w swoich tekstach często wskazuje na cienie, ale nie patrzy bezpośrednio na przedmioty rzucające te cienie. W "In Another Life" śpiewa, że otacza nas "coś większego"; w "Cruel World" poświęca się "czemuś bogatszemu", ale w obu przypadkach oddala się od specyfiki. Jest w tym kulcie pustka, choć Grossi zatyka szczelinę rozpraszającymi, pięknymi aranżacjami. Jest to niewątpliwie piękny zapis, który od czasu do czasu jest stłumiony przez własną urodę.